IX Dożynki Województwa Małopolskiego 2007. Więcławice 25-26 sierpnia 2007
ROZMAWIAMY Z MARKIEM NAWARĄ, MARSZAŁKIEM WOJEWÓDZTWA MAŁOPOLSKIEGO
Panie marszałku, czym dla Pana jest tradycja?
To olbrzymia wartość. Coś nie do przecenienia. To szacunek dla dorobku poprzednich pokoleń, do tego, co pozostawiły po sobie. Wbrew powszechnej opinii, tradycja to jednak nie tylko przeszłość, to również teraźniejszość. Spuściznę, jaką pozostawili nam dziadowie, uzupełniają dziś wnukowie. Wkład obecnego pokolenia w kultywowanie tradycji, to coś niezwykle wartościowego.
Młodzi wciąż jednak uciekają ze wsi do miasta, kto więc ma krzewić niegdysiejsze i dzisiejsze wartości?
Ta ucieczka do miasta to zbyt duże uproszczenie. Oczywiście, że w wielu przypadkach o wyborze swego miejsca na ziemi decydują warunki ekonomiczne. To one determinują określone postępowanie, trudno się przecież dziwić dążeniu do awansu społecznego, nauki, kariery Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że wieś nie da dziś zatrudnienia tak dużej populacji, migracja ludzi jest więc naturalna.
Czyli nie zaginie więź między pokoleniami? Nie zaginie tradycja?
Nie. Wydaje mi się, że właśnie dziś tradycja jest bardzo mocna, rozwija się bowiem społeczeństwo obywatelskie, podnosi się nasza świadomość, coraz bardziej cenimy określone wartości sięgające chrześcijańskich korzeni. To przywiązanie do przeszłości uzewnętrznia się w bardzo różny sposób. Najlepiej widać to przy okazji świąt, różnych uroczystości organizowanych niemal w każdej wsi. Żadna nie odbywa się bez udziału zespołów tanecznych, kapel śpiewaczych, w których obok rodziców i dziadków występują dzieci i wnuki. To właśnie jeden z przejawów pokoleniowej więzi. Poza tym coraz więcej młodych idzie do ślubu w paradnym stroju regionalnym, wykorzystując ten wyjątkowy moment właśnie dla podkreślenia przynależności do określonej grupy społecznej. Dobry i ważny jest każdy sposób odniesienia się do historii, kultury, obrzędowości, zwyczajów, stroju i wreszcie do symboli. Jeśli się zapomina o korzeniach, to gubi się wszystko
My chyba nie zgubimy, bo w Małopolsce jest szczególnie silne przywiązanie do historii i odwoływanie się do niej. Często zarzuca się nam wręcz konserwatyzm i zaściankowość, a tymczasem to właśnie nasze województwo przoduje wśród innych pod względem wykorzystania unijnych pieniędzy. W dużej mierze przeznacza się je na rozwój wsi i miasteczek, a przecież rolnicy byli największymi eurosceptykami.
Rolnicy zawsze są sceptyczni, to leży w ich naturze, a wynika przede wszystkim z poczucia odpowiedzialności. Obawy mieszkańców wsi przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej wynikały także z pewnej dezinformacji ze strony części polityków. Z licznych nie zawsze realnych obietnic. Niektórzy politycy sami nie dostrzegali korzyści płynących z integracji z innym państwami.
Na szczęście dostrzegliśmy je my, a zwłaszcza ta część społeczeństwa, która najszybciej i najwięcej skorzystała na akcesji, czyli rolnicy.
To prawda, choć nie demonizowałbym tak podkreślanego sceptycyzmu rolników. Oni byli i są po prostu ostrożni, bo nie do końca wiedzieli, jak będzie wyglądał wspólny unijny rynek i swobodny na nim przepływ towarów i usług. Tymczasem okazało się, że bardzo dobrze wykorzystujemy szansę. Jesteśmy w wielu dziedzinach coraz bardziej konkurencyjni, co widać chociażby po rosnącym eksporcie żywności, także tej zdrowej ekologicznie. To nasz sukces!
Ekologiczne rolnictwo to szansa dla naszego regionu.
Tak, zwłaszcza w połączeniu z turystyką, z agroturystyką. W Małopolsce jest najwięcej w kraju ekologicznych gospodarstw, one są naszą siłą. Ilekroć jestem za granicą, porównuję tamtejsze rolnictwo z naszym i wiem, że nawet w rozdrobnionych małopolskich gospodarstwach tkwi olbrzymi potencjał. Mamy podobne warunki geograficzne jak niektóre rejony Austrii czy Słowenii, wystarczy je wykorzystać, zwłaszcza że pieniędzy z Unii Europejskiej właśnie na rozwój wsi nie brakuje.
Właśnie rozpoczął się nowy okres budżetowy w UE. W jakim kierunku w latach będzie rozwijała się Małopolska?
W podobnym, jak dotychczas, może tylko akcenty będą rozłożone nieco inaczej. Liczymy, że dzięki wprowadzeniu na większą skalę rent strukturalnych powiększą się gospodarstwa i poprawią warunki ich funkcjonowania. Chcemy porządkować przestrzeń publiczną poprzez harmonijny jej rozwój. Tymczasem plany zagospodarowania przestrzennego gmin sankcjonują rozproszone i chaotyczne budownictwo. Małopolska jest najmniej zurbanizowanym rejonem w Europie, to nie jest dobre, bo nie tylko psuje krajobraz, ale też utrudnia gospodarowanie.
A jak można je ułatwić?
W obecnym Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich jest też działanie Odnowa i rozwój wsi, na które przeznaczymy prawie 35 mln euro. Chodzi tu przede wszystkim o rozwój małych (od dwóch hektarów) obszarów skoncentrowanych usług. W takich strefach aktywności gospodarczej byłyby niewielkie zakłady produkcyjne, przetwórcze, usługowe, punkty skupu, targowiska I właśnie dobry plan zagospodarowania przestrzennego gminy będzie jednym z warunków przyznania unijnych pieniędzy na tworzenie tych stref aktywności.
Nie ingeruje Pan przypadkiem w kompetencje samorządu gminy?
Nie, podkreślam jedynie, że skoro gmina czy instytucja chce realizować jakąś inwestycję nie tylko z własnych pieniędzy, ale także unijnych, to ten, kto je przyznaje, będzie przestrzegał określonych kryteriów i zasad dofinansowania. Zarządzamy przecież środkami publicznymi, czyli nas wszystkich, powinniśmy je więc wydawać z największą starannością.
Małopolska gwałtownie zmienia oblicze, co widać szczególnie w ostatnich latach, kiedy korzystaliśmy najpierw z funduszy przedakcesyjnych, a potem już z unijnych z racji naszej przynależności do Wspólnoty. Są jednak w regionie gospodarcze dysproporcje, w jakich rejonach widać je najbardziej?
W rolnictwie i na wsi nigdy chyba nie będzie sytuacji idealnej, bo składa się na nią zbyt wiele bardzo różnorodnych elementów. Małopolska też jest zróżnicowana rolniczo, przemysłowo, kulturowo to normalne. Są oczywiście takie obszary, w których występują problemy strukturalne, gdzie nie ma nadmiaru rąk do pracy, gdzie gospodaruje się w sposób zbyt tradycyjny, a więc i mniej efektywny. Tak jest chociażby w północnej części Małopolski. Ale cały czas biegniemy do przodu. Widać to chociażby po tempie rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Samorząd naszego województwa przywiązuje wielką wagę do rozwoju szerokopasmowego Internetu. Chcemy, by coraz więcej Małopolan miało do niego dostęp i mogło załatwiać sprawy drogą elektroniczną. Nie wystarczy jednak e urząd gminy, miasta czy województwa, podobnie muszą działać inne instytucje, z którymi na co dzień musimy współpracować. A to jeszcze daleka droga…
Gazeta Krakowska 24.08.2007