Marszałek województwa małopolskiego Marek Nawara opuścił wczoraj Klinikę Neurologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, w której wracał do sił po nieszczęśliwym wypadku na stoku w Alpach. Zaraz po wyjściu ze szpitala zgodził się na krótką rozmowę. „Dziękuję lekarzom z kliniki klagenfurckiej, którzy przywracali mnie do życia, oraz profesorom z kliniki w Krakowie! – powiedział wczoraj Marek Nawara.
Jak się Pan czuje?
Jestem człowiekiem szczęśliwym, bo wychodzę do domu. Dostałem drugą szansę na odważne życie. Myślę, że wykorzystam ją tak dobrze jak i pierwszą.
Czy planuje Pan już powrót do pracy?
Jeszcze powinienem trochę odpocząć po czteromiesięcznym pobycie w krakowskiej klinice. Byłem tu przez 124 dni, to bardzo długi okres. W trakcie odpoczynku w domu będę mógł spokojnie przymierzyć się do zaangażowania w sprawy urzędu.
Ile to może potrwać?
Muszę zakończyć rehabilitację. Zaczęła się ona od fizjoterapii, ćwiczeń z umiejętności chodzenia, ruszania rękami i nogami, a potem skoncentrowała się na informatyce i pracy pamięci. Po rehabilitacji i odpoczynku – myślę, że do miesiąca wrócę do pracy.
Od czego rozpocznie Pan kierowanie małopolskim Urzędem Marszałkowskim?
Nie chcę dziś wchodzić w szczegóły. Jest kilka istotnych spraw, z którymi trzeba zrobić porządek, bo przeszkadzają w zarządzaniu. Muszę jednak wejść w te problemy głębiej i wyrobić sobie twarde zdanie. Nie mogę teraz sobie pozwolić na dywagacje.
Zrobił Pan wielką niespodziankę miesiąc temu, kiedy nagle okazało się, że uczestniczy Pan we mszy św. na Wawelu z okazji wymarszu pielgrzymki krakowskiej.
Chciałem tym samym podziękować mieszkańcom Małopolski za trzymanie kciuków i za intencje, które składali w swoich parafiach. Dzisiaj dziękuję również lekarzom, tym z kliniki klagenfurckiej, którzy przywracali mnie do życia, oraz profesorom z kliniki w Krakowie, których było kilku. To jest jednak rozmowa na dłuższy wywiad. Dziękuję także mediom, za informacje i dobrze przygotowane artykuły, które dotyczyły mojego stanu zdrowia i sytuacji, w jakiej się znalazłem po wypadku narciarskim.
DZIENNIK POLSKI 29 sierpnia 2009r.