Byliśmy w… Zielonkach
„Wspólnota”
Rozmowa z Markiem Nawarą, wójtem gminy Zielonki
Który z problemów, którą ze spraw w swej dotychczasowej – już ponad 2,5-letniej działalności na stolcu wójta podkrakowskiej gminy Zielonki uznałby Pan dziś, właśnie z tej perspektywy czasowej, za najważniejszą?
Na pewno na pierwszym miejscu postawiłbym kwestię najmniej może wymierną, ale za to niezmiernie istotną w codziennym funkcjonowaniu nowej gminy, nowej gminnej społeczności – coś, co nazywam samotransformacją systemu. A więc, wprowadzanie nowego samorządu, nowych rozwiązań, połączone z przebudową społecznej świadomości. Oczywiście bezpośrednio wiąże się z tym sprawa finansowania i kompetencji gminy, która albo ułatwia, albo utrudnia tę sprawę podstawową, tj. budowanie owej świadomości. Wiąże się z tym kolejna sprawa — tworzenie fachowej kadry, budowanie kompetencji urzędnika, tu w gminie, gdzie, na co dzień, w kontaktach z żywymi ludźmi, a nie martwą literą prawa, są one na bieżąco weryfikowane.
INWESTYCJE BUDOWLANE
Mobilizuje się środki przy dwóch głównych inwestycjach, tj. przedszkolu w Zielonkach i ośrodku w Batowicach.
Na prace wykończeniowe potrzeba jeszcze ok. 300 min zł. Nie wiadomo, czy będzie możliwe dotrzymanie terminu końca prac.
Ośrodek w Batowicach powinien wprowadzić się do nowego obiektu jeszcze w tym roku.
Mimo że szkoły podlegają jeszcze Kuratorium Oświaty i Wychowania, Rada Gminy Zielonki podjęła decyzję
o partycypowaniu w kosztach budowy szkoły w Korzkwi. W 1991 r. wykonano strop i dach, przy czym gmina
poniosła połowę kosztów, tj. 250 mln. W tym roku sytuacja będzie gorsza, gdyż kuratorium będzie finansować
budowę w znacznie mniejszym stopniu niż gmina. W ubiegłym roku został też skończony remont domu kultury w Trojanowicach.
Skoro już jesteśmy przy tworzeniu i budowaniu, najlepiej zaczynać je od podstaw. Pana gmina nie zdecydowała się jeszcze na przejęcie szkół, ale jednocześnie wydatki na oświatę w budżecie gminy stanowią dość pokaźną sumę. Co na to wpływa?
Na pewno myśl o roku 1994. W pewnym sensie stawia nas ona pod pręgierzem. Jednocześnie jednak mamy świadomość, że inwestycje oświatowe w naszej gminie są ogromnie zaniedbane, a inwestując w szkolnictwo już teraz, chcemy nieco ułatwić sobie to obligatoryjne przejęcie szkół w 1994 r., ale łożąc na oświatę już teraz mamy też możliwość podjęcia z kuratorem negocjacji dotyczących kwot przyznawanych nam np. na budowę szkoły. Nie zawsze są to takie sumy, jakie chcielibyśmy uzyskać, ale zawsze można osiągnąć kompromis. Sądzę, że po 1994 r. skończą się jakiekolwiek negocjacje — zostanie powiedziane jednoznacznie — oświata jest już wasza, a my, tzn. kuratorium sprawujemy tylko merytoryczny nadzór.
Ale to tylko jedna strona medalu, choć oczywiście niezwykle ważna. Nie mniej ważna jest jednak potrzeba, którą nasi radni doceniają i rozumieją, budowania intelektu, świadomości społecznej, wychowywania młodych ludzi. A bez zapewnienia im odpowiednich warunków jest to bardzo trudne, jeśli wręcz nie niemożliwe. Jakość tych warunków można przecież później dość łatwo zmierzyć, np. liczbą zdanych matur czy uzyskanych dyplomów wyższych uczelni. Tak, więc inwestujemy. Wiemy ile i w co, ale nie przejmujemy na razie oświaty. Brak stabilności finansowej, zaskakiwanie nas decyzjami resortu finansów wcale do tego nie skłania. Wolimy się do tego spokojnie przygotować.
DROGI
W ubiegłym roku położono 2 300 mb. asfaltu, a przy udziale społeczeństwa wykonano 4 km dróg bitych, wydano na ten cel 700 mln zł.
Motywacja była tu bardzo podobna do tej, która skłoniła nas do przekazania określonych kwot na oświatę, bo i sytuacja w służbie zdrowia była podobna — nie inwestowano w ogóle. Dzięki temu dziś jeszcze ośrodki zdrowia mieszczą się w prywatnych domach. Nie można się było w takiej sytuacji bezczynnie przyglądać. Podjęliśmy odpowiednie decyzje i działania. Już niedługo będą efekty. W tej chwili wykańczamy jeden ośrodek zdrowia, myślimy, że w ciągu dwóch lat, do końca naszej kadencji, uda się nam zbudować jeszcze jeden. Zmusza nas do tego życie. Przybywa nam mieszkańców, rośnie poziom życia, a wraz z nim potrzeby społeczeństwa — nie możemy ich nie zauważać.
A kwestia inwestycji związanych z infrastrukturą techniczną?
Wszędzie są to sprawy niezwykle trudne. Są to przecież inwestycje nie tylko długotrwałe i pracochłonne, ale wymagające również ogromnych nakładów. Przy naszym budżecie — rzędu 12 mld złotych — nie bardzo można „poszaleć”. Szczególnie, jeśli tu, podobnie jak w dziedzinach, o których mówiłem przedtem, zaległości mamy spore. Jaskółką, oby był to dobry zwiastun, jest fakt, że ukończyliśmy w tym roku budowę oczyszczalni ścieków w Bosutowie. Jednocześnie dokończono tam budowę kanalizacji. I — co warto dodać — w całym województwie krakowskim jest to jedyna całkowicie skanalizowana wioska. Rozpoczęliśmy też współpracę z sąsiednią gminą Michałowice. Wspólnie chcemy zadbać o czystość Dłubni, która jest źródłem wody dla Krakowa. Program obejmuje 5 sołectw – 2 z Zielonek i z Michałowie. Jest to program bardzo ambitny, ale zarazem bardzo kosztowny. Na jego realizację potrzeba w sumie ponad 16 mld złotych. Zestawienie tej kwoty choćby z naszym budżetem — 12 mld złotych mówi samo za siebie. Na razie na inwestycję mamy otrzymać 2 mld złotych z funduszu wojewódzkiego, trochę – 600 mln zł – dały gminy. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska zagwarantował nam kredyt w wysokości 2 mld złotych. Mamy nadzieję, że podobny sposób finansowania tego przedsięwzięcia w roku przyszłym i w latach następnych pozwoli na dokończenie inwestycji w ciągu 4 lat. To będzie ważny, ale tylko jeden z elementów porządkowania tej dziedziny w naszej gminie. Liczymy tu również na pomoc i zaangażowanie samych mieszkańców.
No właśnie. Podobno wprowadził Pan zasadę, że jeśli jakaś
grupa mieszkańców zbierze połowę środków na zaplanowane przez siebie przedsięwzięcie, to gmina daje im drugie tyle. Czy jest to koncepcja efektywna?
Przede wszystkim intencją tego pomysłu było stworzenie dla mieszkańców Zielonek dodatkowego bodźca, który skłoniłby ich do wzięcia w dosłownym tego słowa znaczeniu niektórych spraw w swoje ręce. I to się udało. Najlepiej ta koncepcja sprawdza się w przypadku drobnych inwestycji. Z większymi jest gorzej, ale tylko z powodu bariery finansowej.
KOMUNIKACJA
Dopłaty do MPK wyniosły w ubiegłym roku 720 min zł. Na wniosek mieszkańców uruchomiono linię mikrobusową Bosutów-Kleparz. W początkowej fazie rozruchu w kosztach partycypowała gmina oraz sołectwo Bosutów-Boleń. Tak, więc kolejne sołectwo ma bezpośrednie połączenie z Krakowem. Bilet kosztuje 5 zł.
Poza podatkami wpływającymi do budżetu, oznacza to przede wszystkim zatrudnienie dla mieszkańców. Dzięki tak dużej liczbie prywatnych firm nasza gmina ma jeden z najmniejszych wskaźników bezrobocia w całym województwie. Powoduje to jednocześnie ograniczenie pomocy społecznej, którą w innej sytuacji, chcąc nie chcąc, musielibyśmy organizować i finansować. Wspomnieć też wypada o licznych sponsorach z tego środowiska, którzy wspierają działalność naszego Samorządowego Ośrodka Kultury, organizowane przez SOK imprezy, pomagają finansowo szkołom i przedszkolom. Tak, więc z jednej strony ożywienie gospodarcze w gminie, praca dla mieszkańców, a z drugiej konkretne, wymierne wsparcie dla środowiska. Nie sposób tej pomocy przecenić.
WODOCIĄGI, GAZOCIĄGI, KANALIZACJA
Po wielu latach zakończono budowę wodociągu Bibice-Węgrzce, na co w 1991 r. wydano 1,5 mld zł. Dzięki dotacjom rozpoczęto wodociąg Owczary-Narama-Przybysławice. Jeden miliard złotych pochłonęły przygotowania do budowy wodociągu Trojanowice -Januszowice. Trzeba tutaj dodać, że wiele sołectw naszej gminy ma coraz poważniejsze kłopoty z wodą, gdyż poziom wód gruntowych bardzo się obniżył, a przyszłość nie rokuje poprawy.